Splątanie kwantowe
To jest próba wyjaśnienia fenomenu splątania kwantowego.
Załóżmy, że przestrzeń i czas są kwantowe. Niech będą to odpowiednio długość Plancka i czas Plancka.
Kwantowy czas rozumiem jako ciąg kwantowych chwil, podobnie jak ciąg klatek na taśmie filmowej. Zatem cząstka elementarna, np. elektron, pojawia się i znika (jak obraz na ekranie) z częstotliwością Plancka. Przy czym, w tym rozważaniu, nie ma znaczenia w jaki sposób się to dzieje, jak działa „projektor”.
W przypadku 2 cząstek np. elektronów czas kwantowy nadal działa tak samo, pojawiają się i znikają w jakimś obszarze przestrzeni. Kwant czasu, to po prostu d(t).
Zgodnie z powyższymi założeniami, splątanie kwantowe można wyjaśnić swego rodzaju „dudnieniem” pary elektronów. Elektrony po każdej „chwili istnienia”, znikają i zamieniają się miejscami na dowolnej odległości. Nie ma potrzeby natychmiastowej komunikacji pomiędzy cząstkami, nie istnieje żadne „upiorne działanie” Pomiar stanu kwantowego którejkolwiek cząstki przerywa ten taniec.
Chciałbym jeszcze dodać, że przy próbie kwantowania czasu i przestrzeni w naturalny sposób przychodzą na myśl wielkości Plancka, ale wcale nie muszą to być wielkości tego rzędu. Kwantowy czas, może biec o rzędy wielkości wolniej (albo szybciej), lecz na tyle szybko, że nie potrafimy tego wykryć.
Janusz Mach